Posłuchaj sobie

poniedziałek, 22 grudnia 2014

ROZDZIAŁ XVI - OLIVIA

Podążam z moim oddziałem przez ciemny las. Drogę oświetlają nam specjalne latarki. Prezent od taty. Mogę śmiało powiedzieć, że jesteśmy jego ulubioną drużyną. Mam na to kilka, niepodważalnych dowodów.
Zmierzamy w kierunku Camp Jupiter. Jesteśmy czymś w podobieństwie Łowczyń Artemidy, ale do nas może wstąpić każdy. Wędrujemy z obozu do obozu i tępimy potwory, pałętające się w okolicy, nic szczególnego. Jednak ostatnio dostawałyśmy ostrzegawcze sygnały od Amazonek. Podobnież w okolicach ich puszczy pojawił się jakiś gigant, którego nie mogą pokonać nawet z pomocą Diany. Jedyne co o nim wiemy to, że jest cały z ziemi i skał, a na plecach ma wyryty napis coelus. To rzymski odpowiednik Uranosa. Nie mając innego wyjścia musimy dowiedzieć się czegoś więcej u Rzymian.
Bez trudu dostajemy się do CJ Tunelem Caldecott. Ominięcie straży nie było czymś nadzwyczajnym. Nie jesteśmy tu pierwszy raz. Na początek postanawiam pogadać z Oktawianem. Nie przepadam za gościem, ale jest augurem. Zostawiam swój oddział na chwilę w II kohorcie. W końcu to tu mieszkałam na początku, zanim tata powołał nasz oddział. Potem było już tylko życie w podróży.
Podążam w stronę świątynnego wzgórza. Nie mam pewności, czy go tam zastanę. Jestem już blisko. Obstawiam, że będzie w świątyni Jupitera. Pudło. Otwieram drzwi i staje sam na sam z ogromnym posągiem starszego faceta z piorunem, z cesarskiego złota.
No to teraz zostają mi dwie opcje: świątynia Marsa lub Nowy Rzym. Ta druga nie za bardzo mi się uśmiecha. Odwiedzam świątynie Marsa. W niej również nikogo nie ma. Najlepszym rozwiązaniem, byłoby połączyć się iryfonem, ale gdzie ja w taki pochmurny dzień znajdę tęcze. Po chwili jak na zawołanie, zauważam kałużę, w której odbija się siedmiokolorowa poświata. Wyciągam z kieszeni złotą drahmę.
-Bogini Iris, przyjmij o to ten dar. Pokaż mi Oktawiana. -wrzucam monetę do wody. W kałuży pojawia się augur. -Oktawian. -początkowo chłopak jest zdezorientowany, jednak kiedy mnie zauważa przyjmuje swój typowy wyraz twarzy.
-Olivia. Cóż za niespodzianka.
-Ta jasne, gdzie jesteś?
-Jeśli to cie tak interesuje to na Polu Marsowym. 
-Czekam na ciebie na Świątynnym Wzgórzu.
-Mam teraz zajęcia z kohortą.
-Nie mam zamiaru iść z buta na drugi koniec obozu!
-Nie bulwersuj się tak. Nie wiele ci to pomoże. Zaraz po ciebie kogoś przyśle. -zakończył rozmowę roztrzepując tęcze ręką.
Mam nadzieje, że dotrzyma obietnicy i nie będę musiała tu sterczeć przez kolejne pół dnia. Nie mając większego wyboru przysiadam na progu jednej ze świątyń. Po jakiś pięciu minutach słyszę odgłos końskich kopyt. Wstaję ze swojego dotychczasowego miejsca. Chwilę później trzymam już wodze kasztanowego konia.
-Cześć Clancy. -zwracam się do chłopaka, który przyprowadził owe zwierzę. Znam go od niedawna. Prawdę mówić to ja pomogłam mu dostać się do obozu.
-Ave.
-Dużo się zmieniło od tamtego czasu.
-Trochę. -Clan wydaje mi się być znacznie przygaszony. Nie dziwię się, skoro trafił do I kohorty, ale jeśli ten tasiemiec Oktawian coś mu zrobił, to popamięta mnie na długo.
-A jak ci się podoba w obozie?
-Jest dobrze. -te krótkie odpowiedzi zaczynają mnie przerażać.
-Clan. Możesz mi powiedzieć, jeśli coś cię gryzie.
-Jest dobrze. -powtórzył to dobitnie. Te rzymskie zasady. Jestem twarda, ale też ledwo co je znosiłam.
W końcu dojeżdżamy na Pola Marsowe. Zauważam, że oprócz Oktawiana i jego kohorty jest również Tini. Nie spodziewałam się jej tutaj. Może ma to jakiś związek z misją.
-Tini! -zsiadam z konia i krzyczę do dziewczyny. Ta odwraca się w moim kierunku.
-Hej! Co ty tu robisz?
-Bardziej bym się spytała co ty tu robisz.
-No wiesz, mam tą misję. Czekam tylko na jakieś wiadomości z puszczy.
-Puszczy? Tej puszczy? -czyli miałam dobre przeczucie przyjeżdżając tu. -No właśnie. Przyjechałam tu w podobnej sprawie.
-Wiesz coś o tym?
-Tak, mam wiadomość od Amazonek.
-Mów co wiesz!
-To trzeba omówić w innym gronie.
-No dobra. Ale trzeba to zrobić jak najszybciej. -dziewczyna odchodzi ode mnie i kieruje się w stronę Oktawiana, który trenuję swoją kohortę.
-O co chodzi? -Tini przyprowadza chłopaka. Ten jak zwykle ma swój pogardliwy wyraz twarzy. Jak on mnie denerwuje...
-Musimy omówić coś ważnego.
-Wieczorem, nie będę znowu przerywał zajęć.
-Ale...
-Nie teraz. 
Chłopak odchodzi do swojej kohorty. Czyli mam teraz czekać kilka godzin? Przynajmniej mam czas, żeby pogadać z Tini.
-Jak ci się układa z Leo? -po jej wyrazie twarzy mam wrażenie, że źle trafiłam. Przecież, zanim wyjechali z obozu byli tak w sobie zakochani...
-A niby jak ma się układać?
-No jesteście w końcu razem?
-Nie. Nie jesteśmy.  -powiedziała to tak dobitnie, że odechciało mi się kontynuować rozmowę, ale muszę się dowiedzieć o co chodzi.
-No to w końcu jak to jest? -starałam się nie naruszyć wrażliwego tematu mówiąc ,,wami''.
-Jestem z Oktawianem.
-Co!? Z tym?!
-Nie drzyj się tak.
-No ale...
-Tak z tym Oktawianem.
==========
No więc... mogę wam coś zapowiedzieć? Nie chcecie to nie czytajcie bo będzie spojler, ale musze to napisać xD
Jesteś pewien?
Będzie #TeamLeni
Ktoś zginie
TINI SOLACE

8 komentarzy:

  1. Superowo czekam #TeamLeni ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstra ;) Mam nadzieje że nie długo wrzucisz następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tini, Tini, Tini...
    Przecinki bardzo okay, nie wiem czy "trenowałaś" (jak można trenować przecinki?), ale pospiesznie czytając nie zauważyłam żadnego błędu.
    Jako, że chyba już z przecinkami problemu nie masz, czas się przyczepić czegoś innego xD
    To tak, nie wiem, czy tego nie widać w telefonie, czy po prostu nie ma akapitów. To jest bardzo ważna rzecz i... I po prostu musi być xD
    Nie do końca znam się na zapisie dialogów, ale wiem jedno. ZAWSZE przed myślinikiem "zaczynającym" wypowiedź daj chociaż dwie spacje. Mam nadzieję, że wiesz, o który myślnik mi chodzi, a jak nie, to mogę ci napisać na fb :)
    I jeszcze coś bardzo ważnego - O P I S Y. Brakuje mi tutaj tego. Przydałby się jakiś opis tej całej puszczy, pola marsowego, świątyni Jupitera... I emocje. "Otwieram drzwi i staję sam na sam z posągiem starszego faceta..." I jak się z tym czuła? Może przeszły ją ciarki? Może serce zaczęło szybciej bić, ponieważ wydawało się jej, że Jupiter patrzy na nią złowrogo? Niby nic, ale pozwala czytelnikowi "wczuć się" w bohatera...
    Ogólnie: masz naprawdę dobry pomysł, całkiem nieźle piszesz, trzeba trochę popracować nad stylistyką i będzie świetnie :)
    Czekam na następne rozdziały, weny weny weny, pracy pracy pracy i POWODZENIA! Pisz dalej, wszyscy czekają! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty... Ty... TY CHCESZ ZABIĆ OCTAVIANA. Jak możesz ;___;
      Biedne dziecko ;__;

      Usuń
    2. czy ktoś coś mówił o zabiciu oktawiana? xd

      Usuń
    3. Nie, ale napisałaś, że będzie Leni i ktoś zginie.... TY TEŻ MOŻESZ CHCIEĆ ZABIĆ LEOSIA!!! Bo wątpie żebyś zabijała siebie, chociaż... Ale muszę przyznać, trochę mordu doobrze tu zrobi ;3

      Usuń
  4. Co ile są nowe rozdziały, tak a propos? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety nie mam tak, że wyrobie się w terminie z rozdziałami ale staram się, żeby co tydzień był kolejny ;)

      Usuń