Posłuchaj sobie

czwartek, 18 grudnia 2014

ROZDZIAŁ XIV - ZOE

Jestem już po śniadaniu. Nie było może jakieś wyśmienite, ale mi pasowało. Teraz razem z I kohortą czekam na polanie. W taki grudniowy poranek, wszyscy mają na sobie, specjalnie ocieplane zbroje. Chłodny wiatr owiewa moje rozpuszczone włosy. Moje siostry nie za bardzo wiedzą co robić.
Po chwili zauważam, że z drugiego końca łąki, zmierzają ku nam dwie postacie, ubrane w zbroje z cesarskiego złota. Idą szybkim krokiem. Są już blisko, a ja wyraźnie widzę ich twarze. Według mnie o tej dwójce będzie głośno. Od wczorajszego wieczoru, chyba wszystko będą robić razem. Spoglądam na resztę herosów. Alice ma jakąś kwaśną minę. Ogólnie dzisiaj, prawie w ogóle się do nas nie odzywa. Wydaje mi się, że związek Tini i Oktawiana, totalnie jej przeszkadza. Nie rozumiem jej. Przecież wyczułam jej emocje, a nadal są dla mnie niezrozumiałe. No tak, wyczułam. Jest to jakby moja super-moc. Tata kiedyś mi o tym opowiadał.
Każdy bóg, ma jakieś specjalne umiejętności.
Rzadko kiedy zdarza się, że półbóg, odziedziczy cząstkę tych umiejętności. Jest ona wtedy mała i niegroźna. Podobny skutek ma błogosławieństwo, ale tylko dla innego herosa. Jeśli bóg da błogosławieństwo swojemu dziecku, wtedy moce są bardziej różnorodne, większe, a zarazem niebezpieczniejsze. Ta ostatnia opcja, jest wykorzystywana rzadko kiedy. Ja jestem przykładem błogosławieństwa od innego boga - Afrodyty. To dlatego mogę wykryć emocje niektórych ludzi. Nie jest to dla mnie jakieś uciążliwe, mogę nad tym zapanować, jeśli nie chcę po prostu nie czuje tych uczuć.
Stoję w szeregu, wśród innych herosów. Oktawian razem z Tini w końcu dochodzi do nas.
-Ave Centurionie! -Rzymianie wykrzyknęli to jednocześnie, dokładnie w momencie, kiedy blondyn stanął przed nimi.
-Ave. -bije od niego ogromna powaga. -Pierwsza kohorta baczność! -oddział musiał ćwiczyć to już wielokrotnie, bo zrobili to na jedno zawołanie. Tylko ja, Alice i Lusi jesteśmy trochę spóźnione, ale Oktawian zdaje się przymrużać na to oko. -Dzisiaj, ćwiczymy musztrę, mam nadzieję, że zostało to już wam przedstawione.
-Tak jest Centurionie! -wykrzyknęła Natalie.
-Dodatkowo, dzisiaj, wasz trening będzie nadzorować Tini. Jest naszym gościem specjalnym i można powiedzieć, że dzisiaj będzie również moim zastępcą, więc macie się do niej zwracać per. centurionie. Zrozumiano? -zauważam, jak Solace puszcza mi porozumiewawcze oczko. Ona też nie bierze jego wszystkich słów tak na poważnie. W przeciwieństwie do innych legionistów, którzy spoglądają na nią z respektem. -Więc na rozgrzewkę dwa kółka wokół polany. W zwartym szyku!
Odwracamy się w prawym kierunku i zaczynamy biec. Nie mam problemu ze swoją kondycją, więc przebiegnięcie dwóch okrążeń nie sprawia mi problemu.
Kilka minut później stoimy ponownie w szeregu. Z ust centuriona padają pojedyncze rozkazy, a oddział wykonuje je natychmiastowo. Ta surowa dyscyplina powoli zaczyna mnie przerażać. Czekam tylko na święta w CHB, kiedy to Rzymianie przyjadą do nas. Wtedy pokarzemy im co to znaczy zabawa.
***po obiedzie***
Tym razem spotykamy się na treningu. Natalie objaśniła mi, że rzadko kiedy zdarza się, by był prowadzony przez centuriona. Ponownie jesteśmy na polanie, tym razem Oktawian pokazuje podstawowe ruchy mieczem, oraz tłumaczy jak bronić się przed konnymi strzelcami. Podczas opowiadania o unikach na polane, konno wjeżdża Tini. Zbroja z cesarskiego złota połyskuje w zachodzącym słońcu. Na karym wierzchowcu okrąża trenującą grupę. Zdejmuje łuk, który miała przełożony przez ramię, wyjmuje strzałę i nie zwalniając tempa celuje w tarcze strzelniczą oddaloną z jakieś 7 metrów od niej. Koń nadal galopuje. Między jej dłońmi pojawia się mała łuna jasnego światła. Strzała trafia w sam środek. Nie wiem jak ona to zrobiła, ale mnie zatkało. Dziewczyna podjeżdża do nas powoli zatrzymując konia.
Z gracją zsuwa się z siodła. Zdejmuje hełm i poprawia swoje blond włosy.
-Piękny strzał. -centurion podchodzi do Tini. Ta kładzie ręce na jego ramionach a on obejmuje ją w pasie. Legioniści patrzą na nich z powagą. Czy oni nie mają uczuć? W końcu puszczają swoje objęcia. Dziewczyna podchodzi i zaczyna zajmować się koniem. Oktawian natomiast przygląda się oddziałowi. Przemierza wszystkich swoim świdrującym spojrzeniem. W końcu jego wzrok dłużej skupia się na jednej osobie.
-Clancy.
=========
No to taki nieco krótszy rozdział, ale jest ^^
TINI SOLACE

1 komentarz:

  1. Haha, pierwszy komentarz, wygrałam życie!
    Faktycznie krótki rozdział i nie mam co napisać. Tylko to, że było kilka przecinkowych błędów i za dużo Oktini... Ale to drugie akurat dla mnie xD no nie moja wina, że nie lubię tego shippu.
    To chyba tyle, no. Czekam na więcej! :)

    OdpowiedzUsuń