Posłuchaj sobie

piątek, 12 grudnia 2014

ROZDZIAŁ X - LEO

To będzie już jakiś tydzień, kiedy Tini doszła do siebie. Krótko mówiąc, byłem u niej codziennie. Od pewnego czau wydaje się być osobą, która wiele zmieniła w moim życiu na dobre. No ale wątpię, żeby ona była mną zainteresowana. Nigdy nie byłem typem pożądanego chłopaka. Pamiętam jak w Szkole Dziczy chciała chodzić ze mną taka jedna kujonka. No niby najbrzydsza dziewczyna jaką kiedykolwiek widziałem, ale chciała żebym był jej chłopakiem. Prawda jest taka, że zerwała po tygodniu. Dlatego wątpię, żeby Tini nawet brała mnie na poważnie. Nie mam szans, co najwyżej mogę się łudzić.
********
Siedzę w Bunkrze 9. Z kawałków materiałów składam metalowe serduszko. Od kilkunastu dni męczy mnie dziwne uczucie. Prawie w ogóle nie mam ochoty jeść. Mój brzuch zajmują te dziwne łaskotki. Pojawia się to zwłaszcza wtedy gdy widzę JĄ. Nie wiem czy to miłość. Trudno mi nazwać to uczucie, bo nigdy go nie doświadczyłem. Za każdym razem szukałem dziewczyny na siłę, bo po prostu czułem się samotny. A teraz... nawet nie wiem jak jej to powiedzieć. Kiedy mam zmierzyć się twarzą w twarz z byciem parą, ogarnia mnie strach. W mojej głowie kłębią się myśli, które na pewno nie poprawiają mi humoru; A co jeśli przypadkowo przywołam ogień?; A jeśli ona mnie wyśmieje?.
W końcu skończyłem malutki mechanizm. Mały robocik w kształcie serca, które się otwierało. W środku wyryłem nasze inicjały. T + L = <3 .
Po prostu zachowuje się jak małe dziecko... Nie dziwię się, że żadna nie chce ze mną być. W moim oku zakręciła się mała samotna łezka, ughh... jestem taki dziecinny.
Z dzwonka nad drzwiami wejściowymi rozlega się brzęczyk. Małym pilotem, który miałem zaczepiony do pasa, sprawdzam widok z kamery. W głowie mi się zakręciło, otworzyć?; czy nie otworzyć?. Musze szybko myśleć, generalnie wychodzi przeciwnie do moich zamierzeń, bo nawet się nie zastanawiając otwieram drzwi jednym przyciskiem. Odwracam się w jej stronę. W tej ,,drodze'' moje oczy zauważyły serduszko nadal leżące na stole. Zagarniam je i chowam do pasa.
-Cześć Leo. -wydaje mi się, że nie zauważyła tego przedmiotu.
-Hej, Tini... -głos mi się załamał. Ja dłużej tego nie wytrzymam. No co się ze mną dzieje?!
-Ummm, coś się stało? -próbowała dojrzeć co się dzieje za moimi plecami, ale na szczęście robota już tam nie było.
-Nie, wszystko jest w jak najlepszym porządku. -już się trochę ogarnąłem, więc przybieram swoją typową postawę i uśmiecham się do niej.
-To ok, chciałam ci podziękować, za to jak się mną zająłeś po tym wypadku... -dziewczyna zaczęła spoglądać na swoje buty. Wydaje mi się, że jej twarz zrobiła się bardziej czerwonawa, ale mam teraz inny problem. Odnoszę wrażenie, jakby moje rękawice antyogniowe, jednak zaczęły się topić pod wpływem nader wysokiej temperatury.
-No... nie ma za co...
-Może chciałbyś gdzieś wyjść?-czy to jest propozycja randki?
-A gdzie na przykład? -Tini trochę się ożywiła.
-Dzisiaj o 20 robimy małą imprezę u nas w domku.
-Taką małą jak ostatnio? -nie do końca pamiętałem co się wtedy wydarzyło, ale inni mi powiedzieli wystarczająco.
-No tak, coś w tym stylu...  -a co mi tam.
-Przynieść jakieś przekąski czy coś?
-Nie, raczej już jest rozdzielone.
-Aha ok.
-To przyjdziesz?
-Jasne.
***Wieczorem***
Jest już bardzo ciemno. W grudniu zmrok zapada bardzo szybko. Niebo jest zachmurzone, przez co na Ziemie, nie dociera nawet światło księżyca. Jestem już blisko. Po chwili słyszę już dźwięki głośnej muzyki, dobiegające z siódemki. Staję na progu i uchylam drzwi. Moje oczy powala tona kolorowych światełek. Mój strój, składający się z czarnych spodni i białej koszuli w nie wpuszczone, został oświetlony z kuli disco. Stół, który wcześniej służył jako mebel, teraz stał się sceną, na której swój układ prezentowały córki Afrodyty. Staję przy ścianie, póki się nie rozkręcę, nie mam ochoty brać udziału w tańcu. Zaczynam rozglądać się po obszernym pokoju. Mój wzrok skierował się z powrotem na ,,scene''. W tym samym momencie ktoś zasłonił mi oczy dłońmi.
-Zgadnij kto to? -nie mógłbym nie rozpoznać tego głosu. To on przyprawia mnie o zamieszanie w myślach i uczuciach.
-Tini.
-Zgadłeś! Haha... -dziewczyna jest szczerze z czegoś ucieszona. Może z tego, że przyszedłem? Wątpie w to...
-No więc co tam?
-Dużo się nie zmieniło. -dopiero teraz zauważyłem jej strój. Miała na sobie błękitną sukienkę do kolan i z krótkim rękawem i białym kołnierzykiem. Dodatkowo miała do niej przypiętą złotą broszkę, wydawało mi się, że jest na niej jakiś ptak, który chyba trzymał strzałę. Swoje blond włosy spletła w luźny warkocz na boku.
-No racja...
-Idziesz tańczyć?
-No, ja nie wiem czy umiem...
-Ojeju, no ostatnim razem tak wymiatałeś.
Z trudem daje się wyciągnąć na środek. Nie dokładnie wiem jak się do tego zabrać. Na dodatek DJ chyba chce zrobić mi na złość bo puszcza w tej chwili wolną piosenkę. No cóż trzeba sobie radzić. Kładę rękę na tali Tini, a drugą splatam z jej dłonią. Zaczynamy poruszać się po pokoju w powolnym kroku. Po chwili zatapiam się w jej oczach...
***godzinę później***
Tini ciągnie mnie za rękę i prowadzi po schodach na wyższe piętro domu. Bywałem tu już kilka razy, ale nigdy nie byłem na samej górze. Po chwili jesteśmy już na strychu, przypomina on nieco ten w wielkim domu, ale nie ma tu starej i zapyziałej mumi, która ostatnio stwierdziła, że nie podoba jej sie w Podziemiu i postanowiła wrócić. Mimo iż nie mam pojęcia co tu robię, myślę, że jest to koniec naszej ,,wyprawy'', jednak Tini jednym ruchem ręki uruchomiła właz. Klapa otworzyła się automatycznie, a z góry zsunęła się drabina. Wejście na dach.
Dziewczyna zachęca mnie do wejścia na góre. Kiedy siedzimy już na dachu, przed nami roztacza się piękny widok na lasy i zatokę. Nie wyobrażałem sobie nigdy czegoś równie cudownego. Romantyczna noc, z dziewczyną mojego życia. Chociaż w głębi duszy, czuje, że to ja powinienem ją gdzieś zabrać.
Siedzimy w ciszy dobre killka minut, jednak nikomu ona nie przeszkadza. Po chwili, nieświadomie nasze ręce się splotują.
-Leo?
-Hmmm...
-No, nie wiem jak ci to powiedzieć... -czy to jest ten moment? To jest tak chwila? -Bo, od pewnego czasu, wydaje mi się..., że jesteś dla mnie kimś więcej niż kolegą z obozu...
-Mam nadzieję, że to to samo uczucie co moje. -skąd ja wytrzasnąłem taki tekst?! Twarz dziewczyny oblała się rumieńcem, było to nawet widać, w świetle księżyca Artemidy.
-Czyli... też byś chciał... no żeby to posunęło się dalej? -ona to powiedziała! POWIEDZIAŁA TO! W środku cały szaleje ze szczęścia, ale moje radość ustępuje logice. Co jeśli ją zranie? Jeśli przypadkowo coś jej zrobię.
-No, nigdy nie miałem dziewczyny... nie wiem czy ja potrafię żyć w takim związku...
-Takim?!
-No, po prostu... mam swoje obawy.
-Nie musisz się niczego bać.
-Tini, ja nie potrafię. Chciałbym ale...
-Nie musisz się mi tłumaczyć! -wykrzyknęła to tak gwałtownie, przerywając mi w połowie zdania. -Reshira jest na dole. -w tej chwili wstała i skierowała się  na drugi koniec tarasu. Oparła się o balustradę. Jej włosy powiewały na lekkim nocnym wietrze. Razem z powietrzem wydawało mi się, że przypłynęły również słowa: Igrająca z ogniem... Jakbym słyszał Echo.
Wydaje mi się, że przepraszanie w tej sytuacji nic nie pomoże. Strzeliłem gafę. Może wkrótce uda mi się naprawić ten błąd, ale nie teraz. Nie w tej chwili.
Schodzę po drabinie, a następnie po schodach na niższe piętro. Z dołu dobiegają mnie odgłosy dobrej zabawy innych herosów. Przechodzę długim korytarzem pierwszego piętra. Jedne z drzwi po lewo są uchylone. O ile dobrze pamiętam jest to toaleta. Przechodzę obok niej i... obrywam czymś w głowę. Nie jest to ciężkie. Spoglądam na podłogę. Eh... ktoś rzucił we mnie papierem toaletowym. Dokładniej Lusi, Connoi i Travis Hood. Najwyraźniej urządzili sobie niezłą imprezkę, gdyż śmiali się do rozpuku. Nie mam humoru na takie żarty.
Czym prędzej wychodzę z domku, żeby czasem nie oberwać czymś jeszcze. Kiedy jestem już na ścieżce, zerkam na dach siódemki. Przez barierki widzę Tini. Usiadła na podłodze, a twarz schowała w dłoniach.
Co ja zrobilem... Jestem idiotą. Najchętniej zapadłbym się teraz pod ziemie, ale będę jeszcze musiał spróbować to naprawić.
=================================
I jak? W końcu go dodała jeaah! No więc o opinie proszę w komentarzach. Zajmie to wam tylko chwilkę, a dla mnie jest to bardzo ważne. :* #TeamLeni
TINI VALDEZ

4 komentarze:

  1. Jejuu, świetne jak zawsze <33
    #teamleni :33
    No i of kors imprezka w siódemce :')

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam pojęcia jak to zrobiłaś, ale naprawdę... We wcześniejszych rozdziałach to co pisałaś było takie typowo... Blogowe. A teraz brzmiało jak prawdziwa książka, pomijając jedn ugh i haha, ale to ci wybaczam. Podziwiam i mogę tygodniami czekać na takie rozdziały <3
    Jedynie co mogę jeszcze napisać, to to, że zazdroszczę ci stylu pisania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie :3 No sama nie wiem jak mi się to udało, może wena od taty? :P No, zobaczymy co bd z kolejnym rozdziałem. ^^

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że będzie tak samo dobry jak ten, życzę weny oczywiście, tej od taty również ;)

      Usuń