Posłuchaj sobie

niedziela, 7 grudnia 2014

ROZDZIAŁ IX - TINI

No to jestem już wkurzona. Nie dość, że ostatnio Leo dowiedział się o mojej mocy, to teraz rozdarłam sobie moje ulubione spodnie o jakiś głupi kamień. Zaraz dorwę tą Clarrise. No kto to by widział, żeby rzucać w ludzi włóczniami, musiałam jakoś zrobić ten unik. Ledwo co podniosłam się na nogi. Nogawka czarnych dżinsów była w strzępach, a po tym co po niej zostało ciekła krew. Kiedy byłam w stanie zaatakować córkę Aresa jej już nie było. No szlag by to trafił. Mam nadzieje tylko, że nie uznała mnie za zmarłą. Nie mam zamiaru tłumaczyć się Chejronowi z mojego cudownego ,,ożycia''. Krew leciała coraz bardziej. Próbowałam wydostać się z ciemnego lasu. Pomysł z bitwą o sztandar w środku nocy coraz mniej mi się podobał. Zraniona noga dawała o sobie zdać przy każdym kroku. Teraz już nie szłam, tylko ciągnęłam kończynę za sobą. Ciążyła mi jak worek złomu od Hefajstosa. Kiedy na nią spojrzałam, była cała we krwi. Nie dam rady tak dojść do obozu. Zza pasa wyciągam róg. Można go użyć tylko w ostateczności, no ale to chyba jest ostateczność. Wciągam powietrze głęboko do płuc, a następnie wypuszczam je do rogu. Wokoło rozlega się dudniący głos. No powinni mnie usłyszeć. Siadam na ziemi lekko mokrej od zbliżającej się letniej rosy. Nie mam przy sobie żadnych przyborów medycznych, więc postanawiam nic nie robić z nogą. Optymistycznie patrząc w przyszłość powinnam przeżyć do czasu przybycia sanitariuszy. Staram się nie myśleć o bolącym miejscu. Zastanawiam się nad tą przepowiednią, która męczy mnie od kilku dni. W zimowe przesilenie, przepowiedni spełnienie. Zostało już niedużo czasu. Około miesiąca. Moja obecność na niej jest nieunikniona, skoro powiedział to nawet tata. Raczej bóg wyroczni nie powinien się mylić co do tego. I jest jeszcze jedna sprawa, Vicky ma tą samą moc. Nie miałam o tym pojęcia. Czemu mi nie powiedziała... Eh... przyczyna jest zapewne ta sama co u mnie. Ja też wolałam kryć to w sobie.
*******
Czuję, że chłód ogarnia moje ciało. Powieki zaczynają mi krążyć. Z oddali już słychać pojedyncze nawoływanie. Nie mam sił, by na nie odpowiedzieć. Opieram głowę o mech i próbuje odpocząć.
W końcu są na miejscu. Czuje, jak ktoś owija moją nogę bandażem, uprzednio polewając ją jakimś płynem. Kiedy akcja jest skończona, próbują mnie dobudzić. Nie mam na to sił. Jestem wyczerpana. Po chwili słyszę zamieszanie wśród zebranych. Próbuję coś dojrzeć, lecz powieki ciążą mi jak kamienie. Może w końcu ktoś uzna, że nie nadaję się na tą misję.
Krew zaczyna odpływać mi z zabandażowanej nogi. Czuję się jak szmaciana lalka, z której ktos wyciągnął cały plusz.
Pod mój brzuch wbija się jakaś ręka, druga zaś łapie za nogi i unosi mnie w górę. Dłonie są twarde, ale nie szorstkie. Czuje zapach oleju i smaru. Moje serce zaczyna bić coraz szybciej. Mam tylko nadzieję, że ON nie wyczuje mojego pulsu.W moich żyłach, krew zaczyna płynąć z zawrotną prędkością. Serce bije, jakby dostało podwójną dawkę adrenaliny. Zastanawiam się czy mój organizm to przetrwa, skoro tak bardzo ucierpiał po rozwaleniu łydki. No ale muszę dać radę...
Po chwili na moje powieki spada jasne światło poranka. Poruszam się lekko w jego objęciu. Czuję, że miejsca w których jestem podtrzymywana robią się o kilka stopni cieplejsze. No, jakoś nie śpieszy mi się do zostania zgrilowaną w objęciach chłopaka, za którym szaleje od kilku miesięcy.
Ponownie tracę świadomość, potem budzę się już w jednym pokoji w Wielkim Domu. Pomieszczenie jest dosyć duże. Okrążam beżowe ściany swoim wzrokiem. Łóżko jest podwójne, z baldachimem. Po jego prawej stronie stoi stara komoda z ciemnego dębu. Naprzeciwko mnie są ogromne równie ciemne drzwi. Spoglądam w lewo i o mało co nie spadam z łóżka. Obok, na pomarańczowym skórzanym fotelu siedział Leo. No wyglądał przez chwilę, jakby drzemał, ale pisk, który wydałam przy tym  krótkim ,,zawale'' najwyraźniej go obudził. Musiałam mieć na prawdę dziwną minę, bo kiedy chłopak zobaczył wyraz mojej twarzy parsknął śmiechem. Zaraz po tym na twarzy zrobił się czerwony jak jedna mała iskierka, która wystrzeliła z jego palca wskazującego.
-Długo spałam?
-Hmmm... -Leo spojrzał na ścienny zegar z kukułką wiszący nad drzwiami. -Będzie z 12 godzin.
-Co?! Tak długo? Przecież tylko rozwaliłam sobie nogę.
-No nie tylko, Chejron mówił coś o jakimś zatruciu potworów w lesie.
-A ty siedzisz tu cały czas? -zaczynałam się czuć coraz bardziej skrępowana. Dobra nie będę panikować, ale co jeśli gadałam przez sen?
-No generalnie, jak cie tu przyniosłem to już nigdzie nie wychodziłem.-Zatkało mnie. No nie wierzę.
-Miło... Ale nie jesteś zmęczony?
-Nie, jakoś daję radę.
-Może pójdziesz i się wyśpisz? Dam sobie radę.
-Naprawdę, nie musisz się o mnie martwić. Teraz to ty jesteś w gorszym stanie.
-Dowiem się w końcu co się stało?
-Pójdę po Chejrona, lepiej jeżeli on ci to wytłumaczy.
-Czekaj. -powstrzymałam na chwilę chłopaka. -Zazwyczaj jak prowadzi jakąś pogadankę, czy coś tłumaczy, to puszcza te swoje stare piosenki. Ty chyba też ich nie znosisz? Zróbmy coś, żeby było ciekawiej.
-No, no ciekawy pomysł. -powiedział i puścił mi oczko. Moje serce zwiększyło obroty. -Ale co dalej?
-Przydałoby mi się coś z mojego domku. -odchyliłam lekko kołdrę, pod którą leżałam. Zauważyłam, że mam na sobie nadal obozową koszulkę i moje czarne spodnie, jednak połowa nogawki została zastąpiona grubym bandażem. Próbowałam postawić jedną nogę, na drewnianej podłodze. Była zimna i lekko trzeszczała. Kiedy chciałam położyć tam drugą, Leo poderwał się ze swojego miejsca i powiedział, że lepiej, abym nie wstawała. Chciał się dopytać co dokładnie ma mi przynieść, ale w tej samej chwili do pokoju wparowała ogromna ekipa mojego rodzeństwa. W skład tej ,,bandy'' wchodzili: Analyne, Alli, Suza, Will, ta nowa Zoe, Ayumi, jakaś jeszcze jedna dziewczyna, której w ogóle nie kojarzę, Alice, Robin, Maja i Reshira. Do tej ostatniej, może nie pałałam miłością, no ale cóż rodziny się nie wybiera. Traktowałam ją raczej jak młodsza siostrę, która próbuje odbić mi chłopaka (troche głupio, ale zakochałyśmy się w jednym chłopaku, ale wydaje mi się, że ja mam nieco większe szanse).
-Hejka Tini!
-Jak się czujesz?
-Kiedy do nas wrócisz?
-A czemu Chejron nie pozwala, jej się przenieść do szpitala?
Dziewczyny przekrzykiwały się między sobą. Kątem oka zauważyłam, jak Will rozmawia z Leo. W końcu moje siostry trochę się uspokoiły.
-Przyniosłyśmy ci trochę najpotrzebniejszych rzeczy! -wykrzyknęła Analyne. Dopiero teraz dostrzegłam, dosłownie ogromny stos, przeróżnych gazet, kartek papieru z przyborami do rysowania, książek, moją gitarę i kolorowe pudełko, obklejone różnymi naklejkami wszelakiego pochodzenia. Tak, to jest to. Wydawało mi się, że w moich oczach zabłysły iskierki.
-Analyne jesteś genialna! -poderwałam się z łóżka i rzuciłam w stronę pudełka. Gdyby nie Maja, po drodze bym się wywróciła, ale co tam. Kiedy trzymałam już przedmiot w dłoniach, zobaczyłam, że Will i Leo wyszli z pokoju. Mój zapał trochę przygasł. Siostry patrzył na mnie bez zrozumienia.
-Potem wam to wytłumacze. -wróciłam z powrotem pod grubą kołdrę. Dziewczyny zaczęły swoje opowiadanie. Dowiedziałam się, że ta nowa ma na imie Lusi, przyszła do obozu, kiedy my mieliśmy grę o sztandar. Podobnież przysłał ją Nico. No najwyraźniej, pojawi się w obozie w jak najbliższym czasie. Siostry co chwile wtrącały jakieś uwagi o Chejronie i jakiś potworach w tamtą noc. No cóż... będę musiała się czegoś na ten temat dowiedzieć. Po jakiejś godzinie pogaduszek pokój opustoszał. Zostałam ja, sterta moich rzeczy... i  to pudełko.
Postawiłam  je na stoliku nocnym i zakopałam się w pościeli. Zamknęłam oczy, chociaż wcale nie chciało mi się spać. W tej samej chwili usłyszałam skrzypienie otwieranych drzwi. Obróciłam głowę w tamtym kierunku.
-Cześć Leo.
-Hej Tini, dawno sie nie widzieliśmy no nie.
-Haha, naprawdę chce ci się tu siedzieć?
-Jak chcesz to pójde...
-Nie, nie! Nie to miałam na myśli. -po moich słowach chłopak zbliżył się do łóżka. Ja podniosłam się na łokciach. Leo ponownie usiadł na fotelu. -Wracając do naszej poprzedniej rozmowy. Patrz co mam! -wyszczerzyłam zęby i podniosłam pudełko ze stolik.
-O to ci chodziło? Co jest w nim takiego ważnego?
-Zobacz. podniosłam kolorowe wieczko. Oczom Leona ukazała się spora kolekcja przeróżnych płyt.
-No... I jaki to ma związek z Chejronem?
-Nie jest w obozie od teraz. Za każdym razem gdy opowiada coś na podobne tematy załącza te swoje piosenki. -tu wskazałam na stojący przy oknie odtwarzacz. -Nawet nie wiesz jaka to może być męczarnia.
-Już ogarniam. -parsknął śmiechem. -To co mu podłożymy?
-Nie wiem, wybór jest duży. Dostałam to od taty. Znajdziesz tu wszystkie albumy jakie kiedykolwiek się ukazały.
-Proponuje coś nowoczesnego.
-Jasne, k-pop, rock, metal, pop, jazz itd. Wybór jest twój.
-Nie wiem, nie znam się na tym... Może ,,My Songs Know What You Did In The Dark'' tylko to kojarzę.
-Jasne. -wyciagnęłam ze środka białą płytę, z czarnymi punktami. -Włóż to do tego magnetofonu. -podałam mu przedmiot. -To teraz można iść po Chejrona.
-Hahaha, dobra idę po niego. -zanim wyszedł z pokoju puścił mi oczko. Serce znowu zaczęło mi wariować. Czy zaraz nie wyskoczy mi z piersi? Tego nie wiem.
Drzwi ponownie się otworzyły. Tym razem do środka wszedł centaur. Za nim trochę niepewnie podążał Leo, podejrzliwie patrząc na tylnią część Chejrona. Ah... chyba każdy się kiedyś tego obawiał...
Tak jak założyłam, podszedł do odtwarzacza i nie patrząc na płytę załączył go. Jego mina była bezcenna. Na jego twarzy pojawił się wyraz przerażenia, jak wtedy na twarzy Piper, kiedy została uznana przez Afrodyte. Razem z Leonem wybuchneliśmy śmiechem. Centaur popatrzył na nas ze złością, jednak za chwilę ustąpiła ona z jego twarzy. Po dosłownie minucie zaczął opowiadać co się stało tej nieszczęsnej nocy. Nie przeszkadzała mu nawet obecność Leo.
Dowiedziałam się, że podobnież ktoś z obozu, lub jakiś bóg rozstawił w lesie trucizny. Ten ktoś najwyraźniej musiał znać chociaż fragment przepowiedni, bo jej działanie miało tępić w herosach jakieś większe, nadprzyrodzone moce. I ja właśnie natrafiłam na jedną z nich. Gdyby nie to, że przy okazji zraniłam się w nogę, pomoc nie zostałaby wezwana, a ja nawet nie poczułabym jak tracę swoje umiejętności. Na szczęście (lub nie) udało się je przywrócić, jednak pod czas tego procesu zdarzyło się coś dziwnego i powróciły one za zdwojoną siłą. Będę musiała jeszcze conajmniej przez tydzień zostać w WD, by dać radę nad nimi zapanować.
***Kilka Godzin Później***
Leo cały czas siedział ze mną i dotrzymywał mi towarzystwa. To było takie słodkie. Co jakiś czas na chwile odwiedzali nas inni herosi. Zoe nawet przyniosła nam troche jedzenia, bo chłopak nie chciał się stąd ruszyć nawet na obiad.
Siedzieliśmy tak razem na jednym z foteli, przykryci kocem. W małym telewizorze na komodzie oglądaliśmy jakiś film. Było mi dobrze. W końcu Leo dotknął mojej dłoni. Krew zaczęła mi wrzeć. Atmosfera zrobiła się gorąca. Miałam nadzieję, że chłopak się nie zapali. Obróciłam głowę w jego kierunku. Jego druga ręka powędrowałą na mój bok. Przytulił mnie. Na zewnątrz starałam się być spokojna, ale w środku wariowałam ze szczęścia. Myślałam, że mnie pocałuje. Nasze usta zaczęły zbliżać się do siebie. Było tak blisko. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem. Odskoczyliśmy od siebie.
-O Leo, szukałam cię. -To była Reshira. Chyba nie wybaczę jej zepsucia takiej cudowniej chwili. -Możesz mi pomóc, z moim mieczem coś sie zrobiło podczas treningów.
-A nie może tego zrobić ktoś inny? Przecież sam nie jestem synem Hefajstosa.
-No jeju, nie narzekaj tylko chodź. -dziewczyna próbowała spojrzeć na mnie z wyższością, ale kiedy natknęła się na moje, pełne nienawiści spojrzenie, w jej oczach pojawiła się złość.
Chłopak niestety wstał. Jednak kiedy wychodził zerknął na mnie przepraszająco.
Nie odwzajemniłam tego. Teraz obmyślałam zemstę.
======================
No w końcu go napisałam. Podoba się? #TeamLeni :3 Sama nie wierzę, że zrobiłam sobie coś takiego. No ale... coś musi się dziać.

TINI SOLACE

7 komentarzy:

  1. Wreszcie #teamLeni ❤️ rozdział bardzo fajny, oczywiście czekam na następny. Życzę weny 😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu jak odwiedzała cię banda, to mnie nie było??? No dobra... Nie będę robiła wyrzutów... Świetny rozdział :3 #TeamLeni ♥
    Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Vicky, Vicky, czyżbyś zapomniała, że siedziałaś z Nico? :D

      Usuń
  3. Widzę,że u ciebie z przecinkami coraz lepiej! Trzymaj tak dalej ;)
    Mam tylko jedną uwagę - zaczęłaś rozdział w czasie przeszłym, a skończyłaś w teraźniejszym.
    Między Leo i Tini coś zaczyna iskryć, ciekawe co z tego wyniknie ^^ #teamLeni <3
    A poza tym jaram się, bo byłam w "napadającej" cię bandzie ^^
    Rozdział bardzo fajny, a ja, jak zawsze, czekam na więcej! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie, ten czas przeszły to było opowiadanie co się stało wcześniej xD
      Nie zauważyłam, przepraszam ;)

      Usuń
    2. spk ;) no mam pewne plany na #TeamLeni

      Usuń
  4. #teamleni świetny rozdział <3 weny życzę, bo nie mogę się doczekać dalszego ciągu :D

    OdpowiedzUsuń