Posłuchaj sobie

poniedziałek, 10 listopada 2014

ROZDZIAŁ III - VICKY

Ten rozdział chcę zadedykować wszystkim herosom poległym w Bitwie o Olimp. 

,,-Co będzie po powrocie?
-Nie wiem, chyba spróbujemy zapomnieć...
-Nie chcę zapomnieć. ''
          ~Peeta i Katniss - ,,Igrzyska Śmierci'' 
==============================================

OBÓZ HEROSÓW, 22 CZERWCA

Drogi Pamiętniku, 

Wszystko to co się dzisiaj wydarzyło jest dla mnie ogromnym ciosem... Otrząśnięcie się z tego co się dzisiaj stało może być dla mnie bardzo trudne. Czuję się jakby nikt nie mógł mi pomóc, nikt... Mojego samopoczucia nie poprawia to całe zamieszanie wokół Annabeth. Wiem, że to ja jestem wszystkiemu winna, jednak potrzebuje współczucia. Kogoś przy sobie kto by mnie wysłuchał. Teraz prawie wszyscy traktują mnie jak zabójczynię, a zwłaszcza dzieci Ateny. Moje sumienie nie daje mi spokoju. Żywię nadzieję, że nie będę musiała męczyć się z tym uczuciem przez długie lata życia. Niech dorwie mnie jakiś potwór. Może trafię chociaż na Pola Asfodelowe. Wtedy przynajmniej nie będę musiała tego pamiętać... 

Vicky Johnson

Wydarzenia dzisiejszego popołudnia dla nikogo nie były przyjemne... Nawet jeśli do południa herosi cieszyli się piękną pogodą, grając w siatkówkę, czy trenując walkę na miecze. Kiedy słońce było na niebie w punkcie godziny siedemnastej mieszkańcy wszystkich domków zebrali się na bitwę o sztandar. Zapowiadała się ostra rywalizacja gdyż Hefajstos jakimś dziwnym cudem wziął sojusz z Aresem. Takie coś nie trafia się często. Razem z nimi była również Atena, Nemezis, Hades, Demeter i Hypnos. Reszta domków miała jeden sojusz oprócz Afrodyty, która jak zwykle tylko przyglądała się potyczkom. Pierwsza wyruszyła drużyna czerwona czyli Ares i jego sojusznicy. Razem ze swoim sztandarem z głową byka na proporcu, ruszyli w gęstszą część lasu. Niebiescy, którzy mieli ze sobą Percy'ego starali raczej trzymać się bliżej strumienia lub 
jakiejkolwiek wody. Kiedy rozbrzmiał się dźwięk rogu wyruszyła drużyna niebieskich. Prze pierwsze piętnaście minut gry zespoły nie natknęły się na siebie. W następnym czasie pojedyncze osoby lub pary wyruszały by wypatrzyć flagę przeciwnika. Po ok. 10 minutach przy Pięści Zeusa czy jak kto woli Kupie Łajna została tylko Vicky. Mimo iż w obozie była od zaledwie miesiąca bardzo dobrze wyszkoliła się w obronie więc jej sprzymierzeńcy, spokojnie powierzyli jej ochronę sztandaru. Kiedy siedziała tak sobie rozmyślając i wyobrażając sobie jak to by było gdyby Nico w końcu wrócił do obozu, za jej plecami zaczęła skradać Annabeth. Dziewczyna była cicha jak mysz jednak Vicky dojrzała ją w odbiciu strumyka. Szybko odwróciła się by ochronić flagę, jednak Ann była szybsza. Natarła na nią z impetem uderzając tarczą poniżej kolan, wystarczająco mocno, by przeciwniczka straciła równowagę. Córka Apolla poczuła w sobie złość. Jest jej to pierwsza gra, nie może tak łatwo odpuścić, nie może zawieść drużyny... Próbując się podnieść poczuła w sobie przypływ energii. Jakiejś ogromnej mocy coś jakby zwiększona adrenalina. Wstała i podbiegła do Annabeth wspinającej się już do proporca. Nie wiedząc dokładnie co robi rzuciła się na nią... Przez polanę i strumyk przebłysło światło tak jasne, że aż powalał bielą. Kiedy oczy Vicky mogły już spokojnie rozróżniać barwy, pierwsze co zobaczyła była Ann leżąca w wodzie jak szmaciana lalka. Zaraz potem z lasu wybiegł Chejron i kilku sanitariuszy od Apoll, ubranych w białe kitle z naszywanym żółtym słoneczkiem. W tym Alice Rogers, która spojrzała na nią z wyrzutem a zarazem zdziwieniem. Uzdrowicielki podbiegły do leżącej na ziemi córki Ateny, a centaur podszedł do Vicky. Kiedy pochylił się przy niej ta ponownie straciła przytomność. 
Kiedy ją z powrotem odzyskała, leżała na kanapie w Wielkim Domu. Obok niej siedział jakiś mężczyzna. Był opalony i miał blond włosy. Jego oczy miały kolor czystego nieba. Był bardzo przystojny. Jedyne co wypowiedział do dziewczyny było: -Uważaj. - Zanim nastolatka zdążyła jakkolwiek zareagować wyszedł z pokoju i powiedział coś po grecku do osoby znajdującej się gdzieś niedaleko. Chwilę potem do pomieszczenia wszedł Chejron. Miał na sobie czarną koszulkę, na której widniała biała sowa. Hmmmm... nigdy wcześniej takiej nie nosił. 
Vicky dostała od niego ambrozje. Po jej zjedzeniu od razu poczuła się lepiej. Smak gorącej czekolady z syropem wiśniowym zawsze stawiał ją na nogi. Może to dziwne połączenie ale jednak bardzo przyjemne. Kiedy była już w stanie cokolwiek powiedzieć, na prośbę centaura opowiedziała dokładnie co wydarzyło się przy Pięści Zeusa. W momencie pojawienia się jasnego światła oczy opiekuna zaiskrzyły. Wyszeptał coś co mogło znaczyć mniej więcej: ,,znowu''. Słyszała już o dziwnej przypadłości Leona Valdeza więc opcja, posiadani jakiejś nietypowej mocy jej nie zdziwiła. 
Chejron wytłumaczył jej dokładnie co się stało. Otóż posiada ona moc od Apolla, która zdarza się bardzo bardzo rzadko. Mimo tego, że jest ona mała, nadal jest groźna. Dziewczyna ma niestety zbyt mało umiejętności by nad nią zapanować. Annabeth przekonała się tego na własnej skórze. Po ataku Vicky była na skraju wyczerpania. Nie pomagała nawet ambrozja. Jedyną szansą by uratować jej życie było pozbycie się zupełnie jej boskiej cząstki. Od tej pory nie jest już herosem. Nie będzie pamiętała niczego co jest wspólnego z bogami. Wszystkie wspomnienia, herosi, potwory, misje. Mgła będzie nią manipulowała jak chciała. Ann będzie zwykła śmiertelniczką. Jednak tak będzie dla niej lepiej. Zacznie życie od nowa, zacznie bezpieczne życie... 
Vicky dobrze wiedziała, że to wszystko jest jej winą. To przez nią obóz stracił jednego z najstarszych i najlepiej wyszkolonych herosów...

OBÓZ HEROSÓW, 22 WRZEŚNIA

Drogi Pamiętniku,

Od tamtego dnia minęły już równe 3 miesiące. Ze mną jest już trochę lepiej, chociaż nadal wolę trzymać się z dala od dzieci Ateny. Dopóki nie opanuję swojego daru, nie będę brała udziału w żadnej bitwie o sztandar. Cały czas czuję się osamotniona ze swoją mocą. Gdybym tylko mogła spotkać kogoś kto by mi pomógł to zrozumieć... 

Vicky Johnson 

Tymczasem w pokoju obok, na jednym z łóżek siedziała Tini. Na jej dłoniach skakały promyki złotego światła. Teraz kiedy jest sama, może nie bać się, że ktoś zobaczy co ona potrafi...

====================================================
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Jest on dosyć nietypowy, gdyż miał opisać to co się stało z Annabeth wspomnianą we wcześniejszym rozdziale. 

TINI SOLACE

6 komentarzy:

  1. O CHOLERA.
    Tini, to było genialne ;oo *nie czytałam OH, więc jeśli się coś takiego stało, to nie jesteś mega kreatywna, jednak, jeśli nie, to ja jestem w wielkim szoku*
    ŁAŁ. ŁAŁ. ŁAŁ.
    Mega *O*
    I widzę poprawę w interpunkcji, propsy dla Ciebie :D
    Dobra, czekam na next! Szybko ;>>>
    Twoja sis, Maya *nadal w szoku* ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękować Maju :D Hahahah dodałam ci dzisiaj 3 rozdziały czy to nie przesada? XD Postaram się jutro też coś napisać ale kurde w środe szkoła no nie... dobra nie będę się użalała XD

    OdpowiedzUsuń
  3. No porostu nie wiem co powiedzieć (raczej napisać)! Biedna Ann... I ta moc Vicki. Nie zapominając o Tini... WOOOOOOOOOOOOW Teraz jeszcze bardziej chcę następnego rozdziału!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. OMFG to było po prostu genialne :D Ale jestem w szoku :o

    OdpowiedzUsuń