Kiedy tak ponownie zagłębiała się w opcjach torturowania, nie spostrzegła zbliżającego się Percy'ego. Chłopak cichym krokiem wszedł na pomost i skupił się na wodzie, która podskoczyła na 2 metry i oblała siedzącą na końcu mostu dziewczynę. Zdenerwowana Maja zaczęła bluzgać wyjmując ośmiornice z włosów.
-TY IDIOTO, KOMPLETNIE CIĘ POJ***ŁO!!! CZY TY JESTEŚ NIENORMALNY?! TOTALNIE JAK JAKIŚ NIEDOROZWINIĘTY DZIECIAK. Ty... ty... - w tym momencie córka Apolla odwróciła się w stronę sprawcy tego żartu, który skręcał się ze śmiechu, na brzegu. -Oooo... Cześć Percy. - Twarz dziewczyny oblała się rumieńcem czerwonym jak stroje bojowe Aresa. Poczuła ogromny wstyd i zażenowanie. Zrobić coś takiego, i to przy Percym. Kompletna wtopa. On nie może po niej poznać, że ma nadzieje na coś, dalej niż friendzone.
-Wyluzuj... Hahaha wiesz, że masz ośmiornice we włosach. -odpowiedź chłopaka co raz przerywały salwy śmiechu. Kto jak kto, ale poczucie humoru to on miał nietypowe. W tym samym czasie Maja wyjęła zwierzę z włosów i rzuciła nim w Percy'ego. Mimo iż bardziej preferowała sztylety niż łuk, trafiła go prosto w twarz. Kilka macek wślizgnęło się do jego uśmiechniętych ust.
-Teraz to chyba ty masz problem z ośmiornicą? -powiedziawszy to zadziornie się uśmiechnęła, a zaraz potem głośno zaśmiała widząc reakcje Percy'ego na ośmiornicę, która prawdopodobnie zechciała zadomowić się w jego zębach. Kiedy udało mu się wyciągnąć zwierze z ust, nie miał już takiej wesołej miny. Cały czas próbował pozbyć się słonego smaku z języka, co tym razem rozbawiło Maję. Percy nie był skory do dąsów czy też fochów, więc po krótkiej chwili oboje wybuchnęli głośnym śmiechem...
*1 godzinę później*
Maja siedziała na fotelu w domku Afrodyty, a wokół niej krzątały się jej przyjaciółki, rozpylając wokoło perfumy, czy porządkując kremy i cienie. Od około godziny przygotowywały córkę Apolla na spotkanie z Percy'm. Mimo iż nie było wprost powiedziane, że to randka, musiała wyglądać zajebiście. A kto robi najlepszy makijaż w całym obozie? No Afrodyta. Kiedy Lila nakładała na twarz Mai kolejną warstwę pudru do pokoju weszła Piper. Grupowa nigdy nie przepadała za Mają, za bardzo przypominała jej pewną osobę. Jednak jej nienawiść miała wzajemność również po drugiej stronie. Kiedy tylko Pipes zobaczyła siedzącą w jej domku córkę Apolla, zrobiła się czerwona ze złości, jednak bardzo szybko się opanowała i spróbowała użyć swojej czar-mowy. Generalnie, starała się nie korzystać z tego daru w domku, ale obecność Mai wytrąciła ją z równowagi.
-Możesz łaskawie opuścić mój domek? -efekt był co najmniej... zabawny. Kilka córek Afrodyty odrzuciło swoje dotychczasowe zajęcie i skierowało się w stronę drzwi. Jeden chłopak, był tak zdesperowany, że wyszedł przez okno. Maja jednak siedziała niewzruszona na różowym fotelu, przed również różowym stolikiem, lustrem. kosmetyczką itp.
-Hmm... wydaje mi się, że mój makijaż, nie jest do końca gotowy. - z powodu kilku ich wcześniejszych kłótni, Maja starała się by wyrobić w sobie odruch przeciwny czarom Piper. Mimo wielu trudności, w końcu się udało. Teraz mowa Pipes nie robiła na niej żadnego wrażenia.
-Czy ty uważasz, że to jest jakiś salon kosmetyczny?!- w odpowiedzi otrzymała tylko ruch ręki Maji wskazujący na tablicę nad drzwiami. Widniał na niej napis ,,Salon Kosmetyczny i Fryzjerski - Arodyta''. Nigdy wcześniej jej tu nie było. Prawdopodobnie ktoś postanowił ,,pobawić'' się w zakład urody...
*kilka godzin później*
Maja właśnie zmierzała do pomostu przy wybrzeżu Long Island. Miała na sobie złotą sukienkę w greckim stylu, z zapinką w kształcie słońca na ramieniu. Mimo później pory, było ją dobrze widać w tym mroku. Kiedy była już na miejscu, z zimnej dla normalnych ludzi/herosów wyszedł Percy. Jak zwykle kiedy tylko chciał, pozostał suchy, co bardzo odpowiadało Mai, która nie chciała by jej sukienka od taty się zniszczyła.
-Cześć, mała! Fajnie, że przyszłaś. - może i grupowa Apolla umiała oprzeć się głosowi Piper, ale ten wspaniały głos Percy;ego rozłożył ją na łopatki. Jednak postarała się opanować.
-Nie mów do mnie mała. -powiedziała to z zawziętością w głosie. Przecież ma zgrywać niedostępną. To on ma zrobić pierwszy krok.
-No dobrze, w takim razie będziesz słoneczkiem. -dodatkowo puścił dziewczynie oczko.
-Więc po co miałam tu przyjść?
-Chciałem, ci coś zaproponować... Zapewne już się domyśliłaś, ale... Pójdziesz ze mną na randkę? -pierwszy raz w jego głosie można było wyczuć zawahanie się.
-Uhmm... spoko. - mimo jej podekscytowania, cały czas starała się, aby zgrywać niedostępną.
-To w takim razie choć. Pokaże ci wspaniałe miejsce...
==================================
Jestem załamana tym rozdziałem. Brakuje tu opisów... jakiś taki chaotyczny :C. W ogóle nie miałam do niego weny... Jeżeli jednak jakimś cudem wam się spodoba i będziecie chcieli kontynuację Marcy to piszcie w komentarzach. Mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie lepszy...
TINI SOLACE
Nie nażekaj Tini 🙈 rozdział jest super, bardzo dobrze się czyta👍👍👍
OdpowiedzUsuńJuż niemogę się doczekać kolejnych rozdziałów 😄😄😄
Dlaczego jesteś załamana skoro rodział jest świetny <3
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy ciąg :D
Narzekasz ;-; Rozdział jest fajny! Ba, genialny! No bo Marcy, nie ma co się dziwić X"DD Może i trochę chaotyczny, ale bardzo dobrze się czyta ♥
OdpowiedzUsuńPisz mi dalej i pamiętaj o buzi buzi, cmoku cmoku ;>>>
Rozdział wcale nie jest zły. Jest bardzo, bardzo dobry. Tak jak i wcześniejsze rozdziały. Nie można się nudzić. Jest ciekawie i zabawnie. Podoba mi się Twój styl opisywania. Masz fajne pomysły. Ogólnie wszystko jest super i nie mam żadnych uwag. Bardzo, bardzo mi się podoba. Masz talent. Pisz dalej, bo piszesz wspaniale. Życzę dużo weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)